Wróciłam...
Było naprawdę super, pogoda w kratkę- czasami padało, czasami grzało słońce, ale to miało swoje plusy, bo w pochmurne dni dużo zwiedzaliśmy, co pomogło mi utrzymac wage mimo jedzenia bułek na śniadanie, pizzy i spaghetti na obiad... Tak, nie było sałatek. Wiedziałam, że tak bedzie, że się rozpuszczę na wakacjach.
Nad morzem byliśmy 4 dni, później jeden dzień w Bydgoszczy, dwa dni w Ciechocinku (u babci mojego chłopaka, która wciskała Nam tyle jedzenia,że aż miałam ciemno przed oczami..:/ ) i wycieczka do Torunia, gdzie musiałam skosztować Toruńskich pierników..
Tak w skrócie o wakacyjnym menu. Brzmi przerażająco jednak nie było aż tak źle na wadze. Jak wróciłam do domu po całonocnej podrózy pociągiem pierwsza rzeczą jaką zrobiłam było zważenie się. Równo 50 kilo, co daje 0,5 więcej. Jak na tydzień żarcia mogłam to zboleć.
Przespałam się troszke i na popołudnie poszłam do pracy. Jeszcze pachniałam morzem, jeszcze czułam Ciechocińskie tężnie nasączone solanką.
Wspomnienie wakacji rozmyło się szybciej niz myślałam, już zapomniałam jak było, wróciła rzeczywistość.
Na szczęście mam kogoś, kto pozwala mi marzyc nawet w szarej rzeczywistości, daje nadzieje i radość. Nie pozwala upaść. Tylko w jednej kwestii jestem przy nim słaba- jedzenie. On to robi dla mojego dobra a ja przez to upadam. Choćby wczoraj wieczorem, piliśmy piwko do filmu, on zrobił sobie pizze cztery sery, przecież wie,że to moja ulubiona..
Nawet odkroił dla mnie specjalnie kawałek mini, mimo, że od samego poczatku, gdy pizza jeszcze lezała zamarznięta w sklepowej lodówce, zarzekałam się, że nie zjem. NIE ZJEM.,
Ale zjadłam. Ten mały kawałek.
Już nie będę lamentować, jaka to jestem gruba i słaba, bo wszyscy to widzą. Boję się przejść na restrykcyjna diete, chcę chudnąc, ale zdrowo. Ostatnie dwa dni pije przeczyszczacze, ale to w ramach detoxu..
Mam dużo nauki, muszę ćwiczyć- na to wszystko potrzebuje siły..! Muszę ułożyć sobie plan zdrowej diety, może 800 kcal..? Brzmi strasznie, dla mnie dieta to max 500,ale z drugiej strony, jak na 800 kcal będę chudnąc to czemu by nie..?
Ja naprawdę muszę sie uczyć..!
Abstrahując od diety, muszę pogadać z kierowniczką, żeby mi zmniejszyła ilość godzin, bo się nie wyrobie z materiałem do nauki. Nie chcę rzucac pracy, bo potrzebuje pare groszy na swoje wydatki, nie chcę, żeby chłopak mnie utrzymywał, chociaz i tak to robi, bo zarabia 3 razy więcej. Ale przynajmniej te 400 zł miesięcznie potrzebuje, tabletki hormonalne, soczewki (noszę zamiast okularów), jakies tabletki na odchudzanie, balsam, podkład, tusz.. To sa pierdoły, ale kosztują...
Mam nadzieje, że kierowniczka się zgodzi, jeśli bedzie taka koniecznośc- przejdę na zlecenia, trudno...
Pewnie się zastanawiacie skąd u mnie tyle samozaparcia jesli chodzi o naukę. Otóż- robie teraz Liceum zaoczne, bo mam 2 lata w plecy, rok zawaliłam przez anoreksje a kolejny rok- bo wyjechałam mieszkać do Warszawy..:) I teraz chodzę do Liceum dla dorosłych. Mam ostatnią klase wiec za niecały rok matura.
Matura musi być na minimum 90% z rozszerzonego polskiego, bo MUSZĘ, po prostu MUSZĘ się dostać na dzienne studia. Filologia polska. To jest moje największe marzenia, większe niz pragnienie wagi 45.
Muszę się uczyć..
A tymczasem muszę zapalić i pomyślec, co zjem na obiad przed pracą, bo nawet nie jadłam śniadania jeszcze. Myślę, że to będzie ciemna kasza i kawałek brokuła, którego wczoraj kupiłam. I buraczki.. Do pracy mam jogurt 0%.
Idealnie.. A wieczorem po pracy jak zgłodnieje- jabłko.
Zostało mi 47 dni do wesela, niecałe 7 tygodni. 4 kilo w 7 tygodni nie stanowi problemu, pod warunkiem, że nie spier***e..
Myśle o Was i zawsze trzymam kciuki...:*
Udanego, chudego dnia.!
To dobrze, że na wyjeździe dużo nie przytyłaś :)
OdpowiedzUsuńWidać, że mamy tyle samo czasu na zrzucenie wagi i taki sam cel - wesele. Również idę na wesele w tym samym czasie i chcę świetnie wyglądać. Dlatego też czekam z kupnem sukienki :)
Powodzenia w odchudzaniu !
Pozdrawiam, Ina.
www.motylina.blogspot.com
myślę, że dasz radę. weselicho to nie lada motywacja, na pewno ci się uda :)
OdpowiedzUsuńMalutko przytyłaś :) Musisz być naprawę silna.
OdpowiedzUsuńWierzę w Ciebie, na pewno uda Ci się zgubić tyle, ile chcesz. 7 tygodni dużo, trzymam kciuki ;)
Zapraszam na mojego bloga www.lekka-jak-motyl.blogspot.com
Na pewno nie zawalisz :) jeśli jakoś poradziłaś sobie z wyjazdem, bo przytyć 0,5 kg to na prawde niewiele jeśli chodzi aż o tydzień oderwania się od diety. :> więc trzymam kciuki. na pewno za te 7 tygodni będziesz wyglądać świetnie. chudziej. trzymaj się : >
OdpowiedzUsuń4kg w 7tyg? na pewno dasz radę, nie ma innej opcji!
OdpowiedzUsuńobie damy radę i za 7 tygodni osiągniemy już swoją idealną wagę!
Hej, Nie przejmuj sie ze przytyłaś 0,5 i tak wazysz bardzo malo. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę wakacji z chłopakiem, ja co roku od 5 lat jeździłam ze swoim niestety teraz wszytko sie zniszczyło przez moje rzyganie. Nie pozwol zeby dieta i chęć bycia chuda popsuła wasz zwiazek ja bardzo zaluje ale czasu cofnac sie nie da. Co z tego ze waze 45kg jak jestem sama. Ale co zrobic takie jest zycie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)Ananic
Ananic.bloog.pl
Bardzo się cieszę, że było fajnie:)
OdpowiedzUsuńCo do diety 800kcal to myślę, że to trafiony pomysł. Jak dobrze rozplanujesz nie będziesz chodzić głodna i oczywiście będziesz chudła:)
Trzymaj się kochana**
Mój blog: niki215.bloog.pl
Cieszę się, że wyjazd się udał i że trochę odpoczęłaś. 0,5 kg nie ma dużego znaczenia. Na wyjeździe też na pewno jadłabym bardziej kaloryczne rzeczy.
OdpowiedzUsuńNa 800 kcal powinnaś chudnąć, tym bardziej że dzień spędzasz dosyć aktywnie, bo przecież chodzisz do pracy. Kiedy zdarzy mi się przekroczyć 500 kcal, to źle się z tym czuję, chociaż wiem, że nie powinnam.
Mam nadzieję, że w pracy nie będziesz miała problemu i że będziesz mogła spokojnie się uczyć.
3maj się :*
wcale nie jesteś słaba, uwierz w siebie bejbe :* i schudniesz to 4 kg to nie jest dużo a masz dużo czasu ;*
OdpowiedzUsuń4kg w 7 tygodni jest możliwe.. przecież możesz to osiągnąć nawet w 4 tygodnie a nie w 7 ;) Napisałaś że musisz zapalic i teraz ja muszę bo mnie naszło ;D hehe
OdpowiedzUsuńO, dasz radę, na pewno, za każdym razem kiedy tu wchodzę jestem pod wrażeniem twojej determinacji, jesteś bardzo silna, podziwiam, naprawdę. Na pewno zrealizujesz swoje cele.
OdpowiedzUsuńna pewno sobie poradzisz:) Do września jeszcze kupa czasu, znajdź tylko chwilę na ćwiczenia, a na sto procent zobaczysz efekty :) Fajnie, że wyjazd się udał. Mi niestety nie dane było jechać nigdzie poza małym wypadem na jezioro z koleżankami jeszcze w czerwcu. Podziwiam zaparcie z tą nauką. Mi marzyła się medycyna, ale w drugiej liceum odpuściłam kucie i cóż... szansa przepadła. Oby Tobie się to nie zdarzyło :)
OdpowiedzUsuń