Waga bez zmian- 50 kilo, I tak się dziwie, że nie przytyłam, bo ostatnio przesadzam, nie wiem gdzie moja siła, gdzie moja determinacja. W środe byłam na wycieczce w Berlinie. Było super, pozwiedzałam, widziałam mur berliński, byłam w niemieckim hipermarkecie, gdzie było milion słodyczy. Kupiłam oczywiście nutelke, mambe, orzechy w czekoladzie.. I teraz podjadam.. Nie mogę się oprzeć.! Ale z drugiej strony nie opycham sie, waga nie rośnie, a ja nie mam poprostu ochoty się krzywdzić, głodzic, zabraniać sobie różnych rzeczy. Czuję się przez to poniekąd szczęsliwsza, okazując sobie więcej szacunku lepiej sie czuje..
Już nie karce siebie az tak bardzo za zjedzenie chrupkiego chlebka z nutelką, kiedys były wyzwiska: ty szmato, jestes nikim,, jestes słaba, a teraz tylko chwila zadumy: czy powinnam, czy nie przytyje..? Nie, nie przytyje, pod warunkiem, ze bede jesc z umiarem..!
I to jest moje nowe postanowienie. Zdrowe zycie..
Nie bede schodzic ponizej 800 kcal, ale bede sie duzo ruszac.. Musze zaczac znowu cwiczyc, to na pewno, bo czuje sie troche obwisła.. I koniec z przeczyszczaczami, które pije od 4ech dni.. To wszystko z wyrzutów sumienia, ale koniec z tym, brzuch mnie juz boli z tego senesu i to niezdrowe. Wiem, ze teraz przez tydzien nie bede mogła sie załatwic, bede miała wzdęcia, ale mam espumisan, jakos przezyje..:)Nie będę też wymiotowac, muszę przestac.! Czasami codziennie a na pewno 3 razy w tygodniu zwisam nad kibelkiem. To żałosne, ale rzecz w tym, że nie muszę się objeść, wystarczy, że zjem troszke wiecej zdrowego posiłku, np. ryż z warzywami i już mam wyrzuty sumienia... Ostatnio jak byliśmy z moim D. u moich rodziców oglądnąc zdjęcia z wakacji, mama zrobiła dla mnie wegetarianskie leczo. Pyszne, zajadałam nawet nie myśląc o kaloriach, cieszłam sie, że mamusia zrobiła dla mnie obiad..:) Potem była szarlotka, tez robiona przez mame i kawka..
I dopiero gdy poczułam, jak pełny mam brzuch naszły mnie wyrzuty sumienia, nie mogłam wytrzymac, bo czułam, ze to jedzenie zamienia sie w tłuszcz, już, własnie w tej chwili..! Wszyscy oglądali zdjęcia wakacyjne a ja wymiotowałam obok w łazience... Tragedia. Było mi smutno, bo czułam, że coś jest nie tak. Dla mnie to normalne, że czasem zwymiotuje, jak za duzo zjem, ale przeciez to nie jest normalne..! Nikt zdrowy psychicznie tak nie robi..!
Ogólnie, to mam w sobie pozytywna energie, motywacje, denerwuje mnie tylko brak czasu, pracuje po 6 dni w tygodniu i ciężko mi się wziąść za ćwiczenia, za nauke, własnie teraz gdy mam w sobie tą siłe by zaczac.! Chciałabym odwiedzić babcie, wczoraj o niej myślałam, ze jest taka kochana a ja jej w ogole nie odwiedzam..;( Troche sie zawsze boje, bo u babci jest duzo jedzenia, ale co tam, to moje postanowienie, nie przejmowac sie i żyć pełnią życia..! Nie muszę przeciez od razu zjadac pół kilo ciastek, jak takimi babcia mnie poczęstuje.. Muszę myśleć racjonalnie..
Przez to odchudzanie mam całe życie spieprzone, nie byłam nastolatką, byłam wrakiem człowieka, ciągle naćpana psychotropami, co chwile psychiatra, psycholog, indywidualne nauczanie, szpitale psychiatryczne, pocięte ręce, których teraz się niesamowicie wstydze..;(( az mi łzy poleciały, zrobiło się bardzo smutno. Myślę sobie- dlaczego mnie to spotkało, całe gimnazjum, całe liceum przeszłam z obłedem w głowie, liczeniem kalorii, rozmyślaniem nad smiercią. I po co..? Co mi to dało..? Zostały tylko wspomniania, smutne, pełne cierpnienia..;(
Cały czas mi się wydaje, ze mam 17 lat, moze dlatego, ze własnie nastoletni wiek minął mi tak szybko i nie tak jak to sobie bym mogła wyobrazic. Teraz wiec musze to nadrobic. W grudniu koncze 21 lat, jestem jeszcze młoda, wszystko przede mną.! Nie mogę kolejnego okresu w moim życiu zmarnować na takie pierdoły..! Kogo to obchodzi, ze przytyłam pół kilo, i tak wszyscy w koło mówią, że jestem chudzielcem, wiec czym ja sie przejmuje..?
Po co te wszystkie sceny rozpaczy..?
I wiecie co.? Nawet podobam sie sobie. Ostatnio jak zaczełam mierzyc moje stare spodnie o rozmiarze xs, okazało sie, ze są na mnie dobre. W pracy codziennie widze kobiety, które mierzą spodnie 38, 36 i wydaja mi sie szczupłe. Ja mam 34 36 rozmiar. Wiec czym sie przejmuje..? Wiem, ze widzę co innego w lustrze, bo jestem chora, ale muszę z tym walczyć.!
Bardzo chcę się wyleczyć, wyjśc z tej obsesji.!!
Zdrowo dojsc do 46-47 kilo, ćwiczyc dla przyjemnosci a nie dla musu i cieszyć się zyciem..
Mam przeciez wszystko co potrzebne do szczęścia.. <3
Przepraszam za tak długą notke, ale siedziało to we mnie od jakiegos czasu...;*
Fajna pozytywna notka;)
OdpowiedzUsuńJesteś młoda, wszystko przed Tobą więc trzymam kciuki aby wszystkie plany zostały zrealizowane;)
Nie ma co wspominać, trzeba żyć chwilą obecną:D
Buziaki:**
stary, ciekawe czy na mnie podziała.. gratuluję podjęcia zdrowej decyzji! :)
OdpowiedzUsuńważne byś była szczęśliwa i zdrowa. Masz recję ze wszystkim, oby to nie było takie trudne! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że napisałaś taki post. Rzeczywiście czasem patrzy się na człowieka, który jest szczupły, a potem okazuję się, że ma większy rozmiar od nas. Podjęłaś mądrą decyzję i trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńmasz rację, nie ma czym się przejmować. ja już dawno przestałam i też mam cel zrzucić jeszcze parę kilo, ale nie przeszkadza mi to w zjedzeniu pizzy w niedzielę wieczór, bo wszystko jest dla ludzi, ważniejsze jest zdrowie i dobre samopoczucie niż rozmiar ubrań. jesteś szczupła, jesteś zdrowa, myślę, że to dobry początek czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńJa próbowałam żyć zdrowo, ale nie udało mi się. Mam nadzieję, że Tobie się uda. Tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńJak zjem coś więcej, to od razu czuję, jakby było na mnie więcej tłuszczu. Nic na to nie poradzę i w gruncie rzeczy nie chcę.
Mogę sobie tylko wyobrazić, jak obsesja zatruła Ci życie, dlatego mam nadzieję, że do tego nie wrócisz i że będziesz żyła zdrowo. Musisz wyglądać chudo, więc pół kilograma w jedną czy w drugą stronę nie zrobi różnicy.
Trzymam kciuki, żeby udało Ci się odejść od wymiotowania i od środków przeczyszczających. Pewnie nie uda się od razu porzucić wszystkiego, ale stopniowo na pewno tak.
Dobrze, że nie chcesz się przejadać, bo pewnie pojawiłyby się wyrzuty sumienia. Naprawdę Ci kibicuję, żeby udało Ci się jeść normalnie :*
Bardzo mnie poruszył ten post. Rzeczywiscie jest to uczucie jak sie cos zje ,że to sie zamienia w tłuszcz i bedziemy tłuste ,grube i brzydkie. Nienawidze tego uczucia.. i nienawidze wymiotowac ale jak juz nie moge wytrzymac to...ehh. Powodzenia w dalszym odchudzaniu :)
OdpowiedzUsuń