poniedziałek, 2 lipca 2012

50.5

Nie mam już siły, niechcący skasowałam taką ładną poetycką notke.. nienawidze tego. och...

Przynajmniej waga jest dla mnie łaskawa. jeszcze pół kilo i osiągnę 2gi cel..
Takie postanowienie na dzisiejszy tydzień, kilo mniej a może być i więcej..:)
W pracy będzie hardcore, 6 dni pracujących jeden wolny, ale może to i dobrze.. Przynajmniej nie będę miała czasu na jedzenie.. Będzie tylko bieganie za rozmarami dla Pań (okres wyprzedaży).
Chociaż ostatnio ciężko tym kobietom dogodzić. Biorą tony ciuchów do przymierzalni i wszystko oddaja. "wrócę jak schudnę" mówią.. zawiedzione.. rozmiar 44. Mają dzieci i mężów.. Trochę mi ich szkoda, nawet bardzo jak tak mówią, rozumiem, że pewnie są zabiegane.. Ale z drugiej strony skoro stać je na ubrania z dobrą metką i widzę je w centrum po 3 razy w tygodniu to chyba jednak mają czas i pieniądze..? Mamy zajebistą siłownie na górze, zamiast łazić 3 godziny po sklepach kończąc to lodami w Grycanie, mogłyby pójśc na ta godzinke na fitness albo bierznie..
Nie chcę być tak zdesperowana i bezsilna w ich wieku.. Przecież mam dopiero 21 lat, wszystko przede mną. Chcę być chuda. To moja decyzja i moja droga.. Wybrałam.

Trzymam sie tego. Nie ma odskoków, chociaz były okazje. W piątek wpadł do Nas znajomy na piwko. Wypiłam 1,5.. Koło 23 chłopcy stwierdzili, że są głodni.
"ja też.."- pomyślałam. Co Wy wiecie o głodzie....
Zamówili pizze, Taką dużą 56 cm. Pachniała najpiękniej na świecie..:) Zostało jeszcze pół.  Ale od razu stwierdziłam, że nie chcę i zamówili z mięsem. To była bariera.. Chociaż.. myślę, że i tak bym nie zjadła.. Szkoda mi tracic to na co tak długo pracuje.. Trochę szacunku jeszcze mam dla siebie..
Wczoraj był mecz, piwo, paluszki, czipsy..
Grzecznie wypiłam (znowu) 1,5 piwa i tyle.. Bez podjadania.
I mam być z siebie dumna..? Chyba nie.. Żaden wyczyn. Bo jak chce się być chudym to trzeba mieć kontrole.. Coś za coś..

Mój D. :* wie o blogu, ciężko się kryć jak się mieszka razem. Ale nie dam mu do przeczytania.. Nie jest na to gotowy.. I tak wiem, że sprawiam mu przykrość tym, że się odchudzam.. Nazywa mnie chudzinkom, łapie za bioderko i mówi: kosteczko.. Wiem, że chce, abym uwierzyła, że jestem (dla niego) chuda.

CHUDA.

Chuda, to ja dopiero będę..
Czuję pustkę, czuję żal... Chyba zawodzę wszystkich.. Miałam być perfekcyjna a zaczynam się czuć jak śmieć. Ide przez życie bez celu, czuję bezsens.. Już dawno miałam isc do psychiatry po psychotropy, ale miałam dłuuga przerwe w leczeniu i boję się, że będę nieprzytomna, jak zomie po tych lekach. Mój Kochany powiedział, że nie muszę brać. Powiedział, że mnie wyleczy.. Ufam mu..

Następna notka jak z przodu pojawi sie 4..
A Wy chudzinki trzymajcie sie i nie poddawajcie za bardzo wakacyjnemu nastrojowi,oczywiście w sensie grillów, wypadów na lody..
Chcemy być chude, ktoś to nazwał PRO ANA.. A wiecie co to pro ana..?
To perfekcja, kontrola, lekkość, stawanie sie lepszym z dnia na dzień..!
Objadanie, rzyganie i przyrzekanie sobie: Jutro od nowa to tylko oznaka słabości. To nie jest pro ana. Samo założenie bloga nie oznacza, że jesteśmy kimś wyjątkowym. Bo to jest styl życia a nie puste notki w wirtualnym świecie.. Nie bądźmy żałosne...

Całuje Was i dziękuję za pamięć..:*







6 komentarzy:

  1. Pięknie Ci idzie.
    Lubię czytać Twoje notki. Powodzenia w ciężkim tygodniu pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za komentarz dodaje do linków będę wpadała i wpierała ;)
    Szarlot..

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam całego posta. Uderzyło mnie jedno zdanie i do tej pory dziwnie na mnie oddziałuje. "Co wy wiecie o głodzie...". Takie proste, a takie prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że trafiłam na Twój blog, bo widzę, że mamy podobne podejście do odchudzania. Co do pro any, to masz rację. Ja też uznaję to za styl życia i nie ma w tym miejsca na wymiotowanie. Zdarzało mi się, ale to już przeszłość. Zapraszam do mnie: http://porabana-nauczycielka.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  5. to wspaniale że osiągniesz już drugi cel ! ;* i wiesz jak to chłopacy zawsze mówią i słodzą.. ale dobrze że tak myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie akapity należy zapamiętać, bo to czysta prawda. Jesteś niesamowicie mobilizująca w tym co robisz, świetnie :)
    Nie pokazuj mu lepiej. Wiem, że zaufanie to podstawa związku, ale nie możesz przewidzieć tego jak zareaguje. Zrobisz jak uważasz.
    Będziemy chude :*

    OdpowiedzUsuń