Dzisiaj wolne od pracy.. Śniadanie składało się z kawy i 2uch chlebków chrupkich (45kcal) Po południu byłam u rodziców a tam obiad, ciasto, Michałki, krówki, zozole, czipsy.. Myślałam, że już pęknę i zjem kawałek tego ciasta !! Mama nie wie, że się znowu odchudzam i lepiej, żeby jak najdłużej nie wiedziała.. Po co ma się martwić, pamiętam co przechodziła za każdym razem, gdy znajdowała jedzenie w szafce... Były sposoby..:) Wiem, że dużo z Was mieszka z rodzicami i to jest problem.. Ja miałam specjalne spodnie "obiadowe"- bojówki z dużymi kieszeniami a kieszenie w środku miały woreczek. Zawsze jakiś ziemniak czy pierożek wpadł. Uwierzcie mi, że wszystko da się zrobić..:) Dzisiaj miałam troche łagodniej, bo tylko siostra była przy tym jak jadłam, więc mogłam całkowicie zrezygnowac z ziemniaków.. Zjadłam wiec sam kalafior i 4 sojowe gotowane.. (200 kcal) Dobrze..
Było jeszcze jabłko później i taki jeden paluch kukurydziany (20kcal).
Na pokaz (przy mamie, bo mnie częstowała a jak bym odmówiła to by się domyśliła) zjadłam 2 zozole mini, naprawde na pokaz, bo jakbym chciala zrobić sobie przyjemnosc to bym zjadła po prostu czekoladowego Michałka.. Uwielbiam je..!
Nie wiem ile to kalorii. Ale na oko dzisiaj było 300 kcal.
Czuję się pełna a zarazem głodna. Domowe widoki żarcia i ssanie w brzuchu kuszą mnie, by skoczyć jeszcze szybko do tesco na zakupy i zrobić wegetariańskie spaghetti carbonara, mmm zajebiste, ser żółty i te suszone pomidory.. Uwielbiam suszone pomidory w oleju.!!
PRECZ.!!!
co za myśli chore, przecież wiem, że jak bym zjadła to bym później dostała szału... A licze jutro rano na wage poniżej 51... Zwłaszcza po dzisiejszym przeczyszczaczu.. Nie biorę senesu, już nie, miałam straszne bóle brzucha po nim.. Dzisiaj była Xenna. Myślałam, że to zwykła herbatka poprawiajaca trawienie. Wzięłam jedną z domu od rodziców.. Oblały mnie poty, drżały ręce...
Myślałam, że zemdleje z bólu..;((
Mam też dla Was niespodzianke :))) wygrzebałam dzisiaj w komputerze moje stare zdjęcia z okresu jak się leczyłam, to był 2009 rok. Ważyłam 43 kg. Wiem, że to głupie, ale sama dla siebie jestem thinspiracją, bo wiem, że potrafię, wiem, że stac mnie na CHUDE NOGI.!! Dodaje zdjęcia, powycinane, bez twarzy, bo nie chce mieć nieprzyjemności i proszę, ŻEBY ICH NIE KOPIOWAĆ..!
Na moim starym blogu, z 2008 roku bodajże skopiowano kiedys zdjecia do jakiegos artykułu o anoreksji i każdy mógł oglądnąć w internecie moje zdjęcia (bez twarzy na szczęście).
Idę zebrać pranie, umyć naczynia i zapalić..
Trzymam za Was kciuki kochane, zawsze i wszedzie ..;*
Skąd ja to znam... Wizyty u mamy zawsze kończą się tak samo. "A zjedz jeszcze to, a zjedz jeszcze tamto"... Ugh, okropność. Zawsze mam wtedy wrażenie, że moje odchudzanie szlag trafił i trzeba zaczynać wszystko od nowa.
OdpowiedzUsuńAleż jesteś chuda na tych zdjęciach! Może plecy troszkę za bardzo, ale za to jakie nogi wspaniałe!
OdpowiedzUsuńprzelsiczna.. nic innego nie mogłbym napisac:) prawidzwe Thinspiration:)
OdpowiedzUsuńdziekuje Ci kochana za te piekne i pocieszające słowa! nawet nie wiesz jak mi to pomogło.. kazde slowo otuchy jest naprawde pomocne.. dziekuje Ci za te słowa naprawdę.. duzo dal mnie znaczą. jeszce raz Dzięki<3
OdpowiedzUsuńtrzymaj się:**
Zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńSzarlot...
http://anoreksjaaaa.blogspot.com/
Na razie nie tracę na wadze niestety. Dzisiaj się ważyłam - wciąż 57kg... Jedyne co zauważyłam, to bardziej płaski brzuch i trochę wystające kości biodrowe.
OdpowiedzUsuńNie brałam nigdy senesu. Ale czasem jak się napiję Xenny na noc, to potrafię obudzić się wcześnie rano z bólem brzucha i męczy mnie cały dzień, także Cię rozumiem (btw: w skład Xenny nie wchodzi też senes?)
OdpowiedzUsuńZdjęcia rzeczywiście motywują. Trzymaj się.