środa, 4 lipca 2012

49.8

Miała być radość.. miała być euforia. Wyobrażałam sobie, że jak zobaczę 4 z przodu to wzniosę się na chwile do nieba.
Ale tak się nie stało, jestem za gruba, nie dałabym rady się wznieść..
Spojrzałam tylko w góre i stwierdziłam, że fajnie.. no tak...

Boję się, że spierdole. Że zjem za dużo pomidora i przytyje kilo..
Wczoraj rano zrobiłam sobie chińską na śniadanie, bez tłuszczu, trochę tej soli z woreczka.. Zjadłam 3 łyżki i nagle coś we mnie pękło.
"przecież nie musisz tego jeść" pomyślałam. Chciałam zjeść śniadanie, bo miałam na 2gą zmianę do pracy, 8 godzin, nowe wyprzedaże, tłumy ludzi, widziałam w głowie ten bajzel.. Ale to nie wymówka.
Wzięłam szybko miseczkę do ręki i pobiegłam do kibla by wylać.
Przecież miałam rację, po co chciałam to zjeść, umarłam bez tego..?

Zjadłam dopiero przed samą pracą. Zrobiłam brokuły bez soli, 4 sojowe gotowane. Nic się nie zmienia. Zjadłam trochę twarogu chudego, z 2 łyżki, ale nie całość, bo już nie mogłam. Zostawiłam kawałek brokuła. Dziwny ścisk w żołądku, coś mnie blokowało, nie mogłam jeść..

Ale w pracy przetrwałam, było tak jak to sobie wyobraziłam, tyle roboty, że nawet nie myślałam o jedzeniu. Na przerwie zjadłam wafla i trochę naturalnego jogurtu, wypaliłam papierosa. Akurat trafiłam na moment, gdy na dworze działy się rzeczy jak z filmów o żywiołach. Powódź, pioruny na całe niebo, podobno w mieście obok był grad wielkości jajka kurzego.. grudzień 2012 się zbliża...

Po pracy spotkałam się z moimi przyjaciółmi. Nie widzieliśmy się długo, bo ja się nigdy nie odzywam. Wiem, że mają do mnie o to żal, ale ja już taka jestem, outsiderka.
Mieliśmy pić wódke w parku. Bałam się, że się szybko nawale, byłam głodna, zmeczona po pracy, wiem, że to nie wymówka, zjadłam tego małego batona fitness, jakieś musli sklejone razem na kształt batona. Miało 90 kcal.. Na starter piwo- ja wypiłam desperadosa. Później wódka z sokiem na popite. Milion papierosów.
Koło północy zaczęło strasznie padać, więc biegliśmy w tym deszczu, bo koleżanka mieszkała niedaleko.. Miała jedzenie w domu..:) Zrobiła kanapki jednej koleżance, bo była głodna. Mi też się włączył głód.. Chyba byłam bliska poproszenia o kanapke, ale w pore się opanowałam. I tak przesadziłam z tym batonem.
Wróciłam do domu o 3. o 4:20 musiałam wstać, żeby zrobić kanapki do pracy mojemu kochanemu. Byłam jeszcze nawalona. Posmarowałam sobie piętke masłem i położyłam kawałek sera żółtego. Było pyszne. Później drugą małą piętke. I sam plasterek sera.
Byłam pijana, nie wiedziałam co robie, nie zdawałam sobie sprawy z konsekwencji.!! Wyrzygałam...

Na szczęście waga dała mi szanse i dla mobilizacji pokazała rano 49.8.
Teraz siedzę z ssącym brzuchem i nie wiem co robić. Boję się zjeść. Mam serek wiejski, ale nie wiem.
Na kaca ma się zajebiste smaki.
Ja mam na pizze z oscypkiem, na spaghetti, na jeżyki, na orzeszki, na mleko z kulkami czekoladowymi, na nutelke, na bułke z masłem i serem i na szejka bananowego..
PORYTY ŁEB

Wypije kawę to mnie zamuli.
Pójdę na miasto i kupię spodnie xxs, by do nich schudnąc.

Ale mnie ssie.



7 komentarzy:

  1. Ależ strasznie, strasznie Ci zazdroszczę tej wagi... To mój cel, 49...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też. Tez chcę 49... ale keidy ja dobrnę? Masz super bloga...wciągnął mnie. dodaję do linków, będzie mi miło jeśli i Ty będziesz mnie odwiedzać.

    xoxo ss

    OdpowiedzUsuń
  3. waga piekna ale dzien szalony, trudno sie polapac. i tak bylas silna po wodce ja mam zzawsze napady. najelpiej wogole nie pic, ale jak ... ?no wlasnie...
    zycze powodzenia i dalszej wytrwlaosci<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabawne, że dopiero teraz natrafiam na twojego bloga... Dodaję do linków.
    Szczerze zazdroszczę ci tej czwórki z przodu. Konsekwentnie na nią zapracowałaś i należy ci się. Gratuluję samozaparcia związanego z zupką i że nie dałaś się ponieść po tych piętkach chleba z masłem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem outsiderką. Rozumiem, co czujesz, bo ja też zawsze zastanawiam się, czy np. jedno jabłko mi nie zaszkodzi i czy powinnam je jeść. Też Ci zazdroszczę tej wagi, dążę do tego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. malutko jesz, super. ale uwazaj też na alkohol ma strasznie dużo kcal, i żeby nie zepsuł tego co już osiągnęłaś ... 4 z przodu - podziwiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, jestem ze śląska. ;) No i dobrze wiem, i rozumiem Cię z określeniem "outsiderka". To słowo opisuje mnie najlepiej. Masz świetny bilans, no i gratuluję czwórki z przodu. Nie umiem się już doczekać kiedy u mnie takowa się znajdzie. Pozdrawiam i chudnij, kochana!! Baby ze Śląska są silne :) :**

    OdpowiedzUsuń